Od czwartku, 16 kwietnia 2020 roku Rząd wprowadził obowiązek zasłaniania ust i nosa. Każda osoba w miejscu publicznym musi nosić maseczkę, szalik czy chustkę, które zakryją zarówno usta, jak i nos. Obowiązek dotyczy wszystkich, którzy znajdują się na ulicach, w urzędach, sklepach czy miejscach świadczenia usług oraz zakładach pracy. Maseczek nie muszą nosić dzieci do 4 roku życia.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podkreślała w komunikacie, że maseczka, jeśli używana jako jedyny środek ochrony, nie przyniesie efektów. WHO deklaruje, że powinna być używana tylko wtedy, gdy wystąpią u nas objawy, takie jak gorączka, kaszel czy duszności, a także, gdy mamy bezpośredni kontakt z osobą zarażoną COVID-19. Jeżeli nie mamy takich symptomów, noszenie maseczki według Światowej Organizacji Zdrowia nie jest konieczne.
Z artykułu, jaki pojawił się w czasopiśmie naukowym Lancet, wynika jednak, że zdania ekspertów nie są bynajmniej jednoznaczne. Z jednej strony, są tacy, którzy uważają, że nie powinno się w nadmierny sposób czerpać z zapasów maseczek, a pozostawić je tym, którzy najbardziej ich potrzebują, z drugiej – że ich efektywność jest wątpliwa.
Epidemiolog Benjamin Cowling, w wywiadzie dla Science, wyjaśnia, że nie ma wątpliwości: maseczki powinny być używane, bo są skuteczne, bez względu na to, czy chirurgiczne, czy nie. Obydwa typy mają zapobiegać możliwym infekcjom:
Podobnego zdania jest chiński epidemiolog George Gao, który twierdzi:
– Moim zdaniem, największym błędem, jaki popełnia się w Europie i Stanach Zjednoczonych, jest to, że ludzie nie noszą maseczek. Wirus jest przenoszony przez kropelki śliny i ścisły kontakt. Kropelki odgrywają tu bardzo ważną rolę: to przez nie powinniśmy nosić maseczki, ponieważ, kiedy mówimy, one zawsze wydobywają się z ust. Wielu ludzi przechodzi infekcję bezobjawowo lub symptomy jeszcze się u nich nie objawiły. Gdyby nosili maseczkę, mogliby zapobiec transmisji wirusa drogą kropelkową, a więc tym samym nie zarazić kolejnych osób.
Podkreślić należy także, że choć badań naukowych wciąż niewiele, to jednak większa ich część opowiada się za noszeniem maseczek.
– Nie mamy jeszcze ogromnej liczby dowodów, która powiedziałaby nam dokładnie, co powinniśmy robić w tym momencie – mówi epidemiolog Saska Popescu. – To dlatego nie było nacisku ze strony agencji zdrowia publicznego.
Badanie z 2008 roku, opublikowane na The BMJ, potwierdziło, że maseczki medyczne zatrzymały wirusy dróg oddechowych ze strony prawdopodobnie zainfekowanych pacjentów. W szczególności, badania nad SARS z 2003, kuzynem koronawirusa, dowodziły skuteczności maseczek w zapobiegania wirusowi w 68%. Dla porównania, mycie rąk więcej niż 10 razy dziennie, było skuteczne w 55%. Kombinacja maseczka-mycie rąk-zmiana ubrań miała być natomiast skuteczna w 91%.
AM/open.online